Powerfest, czyli 3-ci element Motoryzacyjnej Wiosny. Mam wrażenie, że chyba mam nową tradycję. Na wiosnę trzeba zajechać na Incheba Auto Show, potem na Hungaroring i w końcu na Powerfest na Slovakiaringu. Czym jest ta impreza? Podobnie jak rok temu – festiwalem tuningu, driftu, dragu. Niedzielą pełną zapachu benzyny i spalonych opon. Ogólnie jest wszystko to, co chce oglądać petrolhead. Głośne silniki, szybkie panienki, ładne samochody… czy jakoś tak.
W sumie to nie przypominam sobie żadnej hostessy z tego eventu.
Poziom? Całkiem niezły. Myślę, że “północne Węgry” nie mają się czego wstydzić i posiadają samochody, którymi mogą się spokojnie pochwalić w Europie. Dodatkowo impreza ma potencjał, aby przygarniać więcej ludzi. Mimo to mam wrażenie, że w tym roku niestety było nieco skromniej. Zresztą porównać możecie Tu i Tu. Czy wpadnę za rok? Pewnie tak. Może “obudzę się” na tyle wcześnie, żeby wysłać maila z prośbą o akredytację i dzięki temu poszwendać się nieco szerzej po torze ;)
Po zdjęciach widać, że impreza była udana :D ale, że nie było żadnych hostess?! Aż dziwne :D
Taka… “praktyczna” impreza :P W tym roku firmy się za bardzo nie wystawiały to i Hostess niet.
Hostessy zostały w tym roku wyrzucone z Formuły 1. No to może jakieś dalsze wpływy tego szaleństwa. :D Pewnie chodzi o to co mówi Adrian, ale jakieś takie miałem skojarzenie z tą sytuacją.
Dlatego wszystko poza F1 jest teraz lepsze – zostały Hostessy :D (czekam na szturm feministek i zarzucanie mi, że przedmiotowo traktuję kobiety)
Fajna impreza, świetne zdjęcia. Bez akredytacji też da się coś zobaczyć i zrobić trochę niezłych zdjęć tym sportowym autkom ;)
Wiesz – Monice Belucci ciężko zrobić złą fotkę. Ale z lepszą miejscówką zrobi się lepszą fotkę :D
Świetne zdjęcia. Widząc Nissana Skyline aż dech zapiera – świetne auto! Nawet przypomniał mi się film – Za szybcy za ściekli. Zazdroszczę odwiedzenia tej imprezy.