Cztery miesiące na obczyźnie. W kraju Dunajem i smażonym syrem płynącym. No, jeszcze hranolki są. I knedle.
Jak to jest u południowych sąsiadów Polaków? Jak się żyje? Wiele osób mnie o to pyta.
Postanowiłem tak zebrać w kupie swoje odczucia i je opisać. Chociaż w sumie nie ma wiele do pisania, bo za bardzo się od Słowaków nie różnimy. Może jesteśmy od nich nieco bardziej punktualni i sporo bardziej marudzący na wszystko.
Zacznijmy od początku, czyli od spraw czasowych. Słowacy mają dość płynne pojęcie godziny spotkania. Przekonałem się o tym podczas poszukiwania mieszkania. Człowiek sie umawia na 10:45 – czeka godzinę. Próba druga z inną osobą (ona ustalała wygodną godzinę) 40 minut poślizgu. Przy drugiej wizycie na podpisanie umowy – pól godziny. No nic – ale załatwione.
Na szczęście podejście już osób rekompensowało to. Uśmiechnięci (szczerze), zadowoleni. Coś czego sie nie spotyka w PL. Nikt mnie nie traktował jak potencjalnego oszusta. To był taki pierwszy szok i szał.
Naprawdę Słowacy wydają się być szczęśliwym narodem, zawsze uśmiechnięci, a jak się nie zna języka to chcą pomóc. Mimo że brzmi się jak skończony idiota próbując "zesłowczyć" język (nie mówcie do żadnej słowaczki, że ją szukacie – nie będzie szczęśliwa).
Słowacy w pracy. No tutaj bardziej się wypowiem o obsłudze w sklepach. I nie będę miał dobrych wieści. Chcecie się poczuć jak intruz, niepotrzebni? Kupcie coś w Słowackim markecie – macie spore szanse, że zostaniecie:
1. Zignorowani, bo kasjerka będzie gadać z kimś innym.
2. Potraktowani jak pies, jak Ci takowa kasjerka rzuci paragonem i resztą.
To jest taki kontrast. Mało fajny, ale cóż poradzić. Na szczęście widzę tego coraz mniej, gdyż częściej kasjer/kasjerka po prostu ma minę "mam to w rzyci". Ba – zdarzają się ambitniejsi, weselsi, którzy pożartują po angielsku.
Jak oceniam Słowaków jako naród? Ogólnie dość pozytywnie. Widać, że nie przejmują się życiem zawodowym. Żebym nie był zrozumiany źle, chodzi mi o to, że rodzina, hobby jest na pierwszch miejscach, a potem dopiero praca. Totalnie odwrotnie niż Polsce. Totalnie zdrowiej niż w Polsce.
Jeśli macie jakieś pytania, walcie śmiało w komentarzach, jak nie zapomnę znowu o blogu to z chęcią odpowiem na nie.