No to mnie wywiało… Zachciało mi się dalekich podróży za pracą no i masz. Wysłałem sobie swego czasu CV do takiej małej, nieznanej firemki komputerowej o nazwie DELL. Niedawno zadzwonili i coś po angielsku powiedzieli, że chcą ze mną rozmawiać i jest to ważne. Miałem przyjechac do Słowacji i 2 osoby będą na mnie czekać. No cóż – jak trzeba to trzeba. Umówiłem się i wio!
Jako środek podróży zostałem "skazany" na szalone pudełko: Suzuki Alto 1.1 V generacji – 63KM i 700kg wagi. Trochę się obawiałem, ale uprzedze fakty – tragedii nie było… albo po prostu ja to mało wybredny jestem.
Jako, że od razu za granicą łyknąłem 0,66L Energy Drinków (wyjechałem w środku nocy – o godzinie 8:00) po parunastu KM trzeba mi było znaleźć miejsce do odcedzenia kartofelków. Udało się. Muszę przyznać, że Czesi są pro-Genderowi :D
A potem już czekała, trochę dłużąca się, droga. Tutaj musze pochwalić Słowackich Kierowców (SK – przypadek? Nie sądzę). Nawet Niemcy tak nie "molestują" prawego pasa. Naprawdę rzadkością był pojazd na lewym pasie. Praktycznie wszycy jechali prawym. To się ceni!
No i dojechałem na miejsce. Swoją drogą, Bratysława nie prezentuje się "na wjeździe" jak stolica. Dopiero po chwili zaczynamy widzieć, że jesteśmy w dużym mieście. Jest i fotka miejsca docelowego:
Okazało się, że 2 osoby, na które ja zaczekałem (trochę za wcześnie mi się przyjechało – rozmówcy byli idealnie punktualni) chciały ze mną porozmawiać właśnie o pracy. Pozwolono mi nawet rozmawiac po Polsku. Mimo wszystko ciągle "przemycało" mi się angielski, bo tak byłem nastawiony. W wesołym humorze, paru żartach zleciało 40 minut jak z bicza strzelił i mogłem opuszczać jedno z "centr dowodzenia" DELLa. jak się okazało, zaparkowałem w miejscu zarezerowwanym dla mieszkańców, ale na szczęście "ognistego rumaka" nikt nie odcholował i miałem czym wracać do domu.
Droga powrotna przebiegała bez jakichś fajerwerków… a szkoda. Ładne krajobrazy, zachód słońca. Ładna ta Słowacja. Budownictwo podobne jak na południu Polski, więc człowiek się poczuł trochę jak w domu.
(Dzielne Alto łoiło wszystkich na Autobahnie!)
I jaki wynik tego wyjazdu? No się okazuje, że w ciągu miesiąca będe się przeprowadzał do Słowacji! Możecie liczyć (chociaż, znając mojego lenia – lepiej nie) na now cykl postów "Bio na wygnaniu" :D