No i walka z werandą trwała dalej ;) Na dzień drugi trzeba było spakować kilka desek – na szczęście się udało.
Udało się zrobić wszystko wczoraj, dzisiaj pogoda pozwoliła na dokończenie brakujących na fotce elementów podłogi i wzmocnień poprzecznych:
A po założeniu nowych okien się polało z nieba :/
Na szczęście domek jest szczelny, a na dach werandy wystarczy wrzucić 2 warstwy papy z lepikiem i będzie gotowe! Ogólnie muszę przyznać, że jest to dość fajny sposób spędzania czasu. Żadne wymiary się nie zgadzają, wszystko jest krzywe, a i tak człowiek z dobrym humorem się przemęcza na tym i widzi jak powstaje coś praktycznego z paru desek i kantówek. Polecam każdemu na nudny urlop. A jeśli nie macie co budować u siebie – pomóżcie sąsiadowi ;)