1.5 roku z MX-5 NC. Jak się sprawdza?

Jak ten czas szybko leci. Mazda MX-5 już jest ponad 18 miesięcy ze mną. Wypadałoby więc rozpisać się co nieco, jak ta 1150kg mieszanka metali, tworzyw sztucznych, materiałów, gumy się sprawdza.

No i oczywiście, czy już przerdzewiała na wylot. Bo wiadomo… Mazda

Jednak rdzą na razie (odpukać w niemalowane) nie mam co się przejmować, więc co tam z samochodem? Otóż rzekłbym wręcz “nudnie”. Żadnych awarii. I to pomimo 2 TJS na Kielcach, w dość przyjemnych, dla Miaty, chłodnych warunkach. Nawet sama sobie wyregulowała ilość płynu chłodniczego, bo oczywiście wlałem za dużo, gdyż after marketowy zbiornik nie ma wskaźnika poziomu, więc się leje “na oko”.

A potem się dostaje zawału serca, jak widzi zielone siki pod samochodem, po zjechaniu do padoku…

Poza standardową obsługą samochodu wpadły w sumie aż cztery zmiany, gdyż chciałem potestować seryjny setup na tyle, na ile się da. Pierwszą już znacie, bo to dodatkowy czujnik Boscha + wyświetlacz Rotarytronics.

Kolejną zmianą były nowe felgi + opony. Niemcy są dziwnym narodem. Jak robiłem sobie przegląd płynów, oleje filtry, okazało się, że przykładowo w dyfrze był młody, prawie przeźroczysty olej. Filtry też wyglądały, jakby miał niewiele kilometrów. Ale opony? Łolaboga. Na to już Pan Niemiec nie wyda pieniędzy. I tym samym były 14-letnie zimówki + 10-letnie… letnie. Te pierwsze, rok temu na Torze Kielce zapewniły tyle emocji, że mogły być używane do treningu jazdy na płycie poślizgowej… bez płyty poślizgowej. Jako że nie widzi mi się kupowanie jakichś opon UHP, stwierdziłem, że znowu pójdę w całoroczne. A, że zbudowałem w ogródku pergolę, to żona zezwoliła i na “prezent”, więc i padło też na nowe felgi: AUTEC ClubRacing w rozmiarze 7,5×17 5×114,3 ET40. Felgi flow formowane, więc względnie tanie, wytrzymałe (przynajmniej jeśli chodzi o bęben) i lekkie. Dodatkowo dużo osób już je zajeżdża na Nordschleife, więc dla takiego powolnego dekla – idealne. Na to wpadły przepotężne gumy Laufenn G Fit 4S LH71 215/45 R17 91Y XL. Okazało się, że na Kielcach trzymają wystarczająco dobrze, żeby się nieźle bawić, a i pozwalają na bezpieczny dojazd na i z toru do domu. Bonusowo – nie muszę męczyć się ze zmianą kół, jak spadnie śnieg w zimie. Zrzucam pokrowiec i wio na ulicę.

Trzecią zmianą było obniżenie fotela kierowcy (bo na tyle mieliśmy czas z Prentkim). Zmiana relatywnie prosta, gdy ma się spawarkę, bo wystarczy zdemontować tylne mocowania fotela (trochę wiercenia i molestowania przy pomocy szlifierki kątowej), odwrócić do góry-nogami, i zamienić lewy z prawym i pospawać. Dzięki temu mamy te około 2cm niżej w najdalszym  położeniu i nie płacimy 80 funtów za jedną parę mocowań z UK, które właściwie robią to samo. Niestety dalej nie pozwoli to na jazdę w kasku z zamkniętym dachem, no ale cóż. Do tego już będzie potrzebny fotel kubełkowy. A najlepiej dwa, bo dla pasażera też.

No i ostatnia zmiana. Dopiąłem do AUX radia moduł Bluetooth. Po prostu, żeby puszczać Spotify z komórki. Tak: OST z InitialD na głośnikach, podczas kręcenia kółek na Kielcach, to jedna z dziwniejszych rzeczy, jakie robiłem.

Także już się wysprzęgliłem z jednego z 3 następnych modów, które mi się widzą. Poza kubłami (i tym samym pewnie i szelkami, bo jak to tak kubły z seryjnymi pasami) jeszcze trzeba zrobić zawieszenie, bo przy seryjnym jest “przeokrutna japa” w nadkolu (dzięki przepisom o ochronie pieszych). Aż żona, gdy spojrzała, jak Mazda stoi na nowych felgach, stwierdziła:

jezu… tę dziurę trzeba jakoś naprawić

I uroniła łzę… może trzy. Jeszcze myślę nad tym, jaka firma wpadnie, bo na Słowacji jest w tym temacie zabawnie. Przykładowo tamte felgi Clubracing, zanim mogły wjechać na samochód, musiały zostać dopisane do papierów samochodu, bo rozmiar nie był seryjny. Bez tego, przy kontroli policyjnej, pewnie miałbym desant “smutnych kominiarzy”. To tak jakby ktoś beczał, jak złe jest prawo w Polsce dla petrolheadów. Tak, przeglądu by wtedy też nie podbili.

W związku z tym prawem jestem ciekaw, jak zareagują na trzeciego moda: rollbar. Także jeszcze myślę jaki, ale najbardziej ciągnie mnie do rozwiązania Cybula, które jest najwyższe, jakie da się wcisnąć pod soft-topa, więc ma największe szanse na ochronę mojego durnego łba. No i daje mi pomysł pewne przearanżowanie miejsca za fotelami na “dodatkowy bagażnik”. Liczę, że jak całość będzie zrobiona z głową i jakością lepszą niż to, co zwykle robię, będzie git.

Tym samym, mógłbym skończyć ze swoistym: “MX-5 NC Clubsport”. Bo szczerze mówiąc, więcej ten samochód naprawdę nie potrzebuje. No, może jeszcze lepszego kolektora wydechowego i remapu, żeby wyciągnąć nieco więcej mocy.

I przewodów hamulcowych… i… i… i… przydałby się jakiś sponsor chyba.

To tyle, bo nawet w tym seryjnym stanie banan na twarzy utrzymuje się od uruchomienia silnika, do jego wygaszenia. Tym bardziej wrzucanie dziwnych modyfikacji może łatwo uwalić ten samochód, bo Mazda robi więcej km, niż poprzednio Giulietta, czy obecnie 3er G21. Jest praktycznie używana jako daily, bo jest mniejsza i po prostu fajniej się nią jeździ (no i żona częściej ją podbiera na jakikolwiek przejazd gdziekolwiek). A tą radość daje nie tylko kierowcy i pasażerowi (za każdym razem jak kogoś wiozę, nawet osobę niemotoryzacyjną, to cieszy michę jak dziecko) ale i ludziom wokół, gdyż jest po prostu takim “nieagresywnym egzotykiem” na ulicach. Tym samym pozostawienie jej w “trybie” OEM+ jest dość ważnym celem.

Także po tym czasie: MX-5 skręca, jeździ, hamuje, nic nie stuka, nic nie puka. Z planowanych tematów na rok 2025? Poza eksploatacyjnymi rzeczami? Może zrzucę zderzaki. Tylni, aby pomalować mocowania belki, bo tam Mazda robiła średnią robotę z zabezpieczeniem. Przedni, żeby porządnie spolerować lampy, bo widać po nich, że są z 2006 roku i małe odświeżenie by im się przydało. Z modów? Co się uda, to będzie.

Ciśnienia na to brak, a ostatnio pomyślałem, że dobrze by było się przymierzyć do ND RF…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights