Thrustmaster Ferrari F1 Wheel Add-on, czyli ładna nazwa na efekt myślenia “siedzę od paru tygodni na tyłku i wydałbym na coś pieniądze”. Miałem zbytnio nic nie kupować do bazy Thrustmastera, ale używanie klawiatury jako dodatku, aby zmieniać rzeczy w trakcie wyścigu, było irytujące. Spokój nie ma ceny prawda? Tym samym wpadłem w posiadanie kierownicy, która jest na rynku tak długo, jak moja Alfa (bo znalazłem o niej materiały z 2011 roku).
Replika kierownicy F1 w Twoim domu!
Kierownica Thrustmaster Ferrari F1 Wheel Add-on (spokojnie, potem skrócę) jest repliką kierownicy z bolidu Ferrari 150 Italia. Czyli tego, którym się ścigał chyba Alonso.
Replika przedstawia to, co mogliśmy zobaczyć na oryginalnej kierownicy, z oczywiście wielkimi uproszczeniami, których wypadałoby się spodziewać. Jeśli koś oczekuje repliki 1 do 1, to możliwe, że uda Wam się kupić takową pod PC. Ferrari kiedyś wypuściło 250 takowych za jedyne 2250 dolarów sztuka. Tu mamy produkt… nieco tańszy.
Także co otrzymujemy za okolice 130 Euro? Poprawnie wykonaną kierownicę do ekosystemu Thrustmastera. Tylko tyle i aż tyle. I aby uciszyć komentarz typu “Ale Fanatec ma lepszą kierę F1!”. Ma. To nie podlega dyskusji, jednak takowa kosztuje jedynie… 230 EUR więcej. A jak doliczymy cenę ekosystemu, to się okaże, że musimy wydać czterocyfrową kwotę, aby mieć komplet do jazdy. Także, jeśli ktoś ma możliwości – zapraszam do Fanateca. Jeśli ktoś nie ma/nie chce aż tyle wydawać – Thrustmaster dalej jest niezłą “średnią półką”.
Jednak wróćmy do samej kierownicy. Producent musiał iść na uproszczenia, więc nie dziwią “fejkowe pokrętła”. Zostawienie tam pustego miejsca naraziłoby umowę z Ferrari, a dodanie pokręteł i światełek sprawiłoby, że kierownica była by pewnie 3-4x droższa. No i już nie mogłaby działać na konsolach. Thrustmaster zapewne chciał tego uniknąć, aby nie zamknąć się w niszy PC Master Race ( a w czasach wypuszczenia, PS3 nie pozwalało na szaleństwa).
Stylistykę mamy omówioną, więc jak to jest wykonane?
Tutaj szału nie ma. Łapiąca wszystkie możliwe odciski palców metalowa centralna płytka otoczona jest plastikiem i średniej jakości tworzywem gumo-podobnym na rączkach. Trzymając chwilę w rękach, wiem jedno. Rękawiczki będą tutaj musem, gdyż ta guma w rękach sprawia wrażenie… jakbyście używali kierownicy używanej przez spoconego człowieka. Może to z czasem minie, ale wstępnie jest tak “meh”. Na szczęście sama pozycja rąk jest wygodna i komfortowa. Pozostaje tylko przyzwyczajenie się do inne pozycji.
Z małych ciekawostek – sama kierownica jest lżejsza.
Oryginalna obręcz z T300RS GT Edition: 1188g
Thrustmaster Ferrari F1 Wheel Add-on – 973g
Co to oznacza dla użytkownika? Po pierwsze silnik w bazie trochę mniej się “męczy”. Dodatkowo force feedback jest trochę ostrzejszy. Nie za wiele, ale jest do odczuwalne. Upraszczając – efekt można przyrównać do odchudzenia koła zamachowego w samochodzie.
Przyciski i pokrętła mają fajny skok i są przyjemne w użytku, jednak inżynierowie zapomnieli o pewnym detalu. Otóż nie są one w żaden sposób zabezpieczone przez obracaniem. Myślałem, że technologię dorobienia 1 wypustu na przycisku jest już powszechna w 21 wieku, ale najwyraźniej ktoś w Thrustmasterze bardzo przegapił ten detal. Efekt? Przyciski się obracają i po godzinnej jeździe będziecie mieli teksty w różnych kierunkach. Zobaczę, jak długo wytrzymam, najwyżej wpadnie poradnik o przemalowywaniu przycisków.
Zmiana biegów jest tu ciekawie rozwiązana, bo mamy jedną blaszkę. Niby nic, ale daje to użytkownikowi możliwość zmiany biegów jedną ręką, bo ciągnąc łopatkę – mamy standardowy efekt dla niej, a pchając – odwrotny. Bardzo fajnie się przejeżdża Nordschleife z… herbatą w lewej ręce, a na prawej ogarniając sterowanie i zmiany biegów.
Jak oceniam całość jako produkt? Cóż. Kierownica była zapewne świetnym i wyróżniającym się na rynku dodatkiem w latach jej premiery. Dziś klient wymaga więcej i lepiej. W mojej opinii dzisiaj cena tego Addona nie powinna przekraczać 100,- EUR. W najgorszej sytuacji są za to konsolowcy, bo właściwie nie mają wyboru. Albo sporo wydadzą na Fanateca, albo wydadzą mniej na wyglądającego jak zabawka Logitecha G920, do którego nic się nie kupi, poza h-shifterem. Albo przepłacą za tą kierownicę, która jedynie chwilowo poprawi ich samopoczucie. Nieładnie Thrustmaster.
Jednak nie zrozumcie mnie źle. Kierownica jest fajna i jeździ się na niej przyjemnie. Tylko irytuje mnie trochę, że gdy świat poszedł do przodu, Thrustmaster stanął w miejscu i nic z tym nie robi. Wypuszczenie (wreszcie) pedałów z Loadcelem w modelu T-LCM jest zaledwie drobnym krokiem, w stronę tego, czego oczekuje rynek. Biorąc pod uwagę, że dzisiaj TM by nie musiał martwić się ograniczeniami PlayStation 3, czy Xboxa 360 – mają drogę otwartą. I podejrzewam, że mogliby spokojnie zaoferować produkt w cenie 200-250 Euro, który wyeliminowałby problemy i niedociągnięcia powyższego.
Czego sobie i Wam w sumie życzę.