Uff… Ciągle tylko narzędzia i narzędzia. Ileż można o nich pisać? Na szczęście wygląda na to, że to już ostatnia notka z cyklu “jak straszyć sąsiadów”. Aby już nie przedłużać, bo zapewne jesteście ciekawi co tam na koniec wymyśliłem:
Chwytak magnetyczny, długa pęseta, lusterko na teleskopie
Czyli zestaw “ginekologa”. Dlaczego? Bo jak Wam spadnie jakaś srubka to najczęściej w takie miejsce, że albo potrzebujecie rozebrać 90% samochodu, albo magnesem na teleskopie/pęsetą dobieramy się i wyjmujemy tę małą sukę, która wyprowadza nas ze strefy Zen (którą osiąga się po 2 godzinnej walce z zapieczonymi śrubami). Lusterko? Bo zawsze coś kapie z miejsca, którego nie widać.
Pojemnik/Miska magnetyczna na śruby
Jak już wyjmiemy nasze upierdliwe śruby i nakrętki, wypadałoby je gdzieś odłożyć. Tacka magnetyczna jest bardzo dobrym pomysłem, bo zwykłe szturchnięcie nie sprawi, że nasze metalowe confetti rozleci się po całej komorze silnika.
Przecinak do nakrętek
Co, jeżeli nakrętka jest suką i nie możemy jej odkręcić? Wiadomo – można iść w palniki. Ale trochę ciężko z butlami stać na parkingu prawda? Podejrzewam, że 2 minuty po odpaleniu takowego, mamy na głowie antyterrorystów. I dlatego mamy przecinaki. Może nie szybkie, ale skuteczne i eleganckie.
Wykrętaki do zerwanych śrub
Każdy kto grzebał w samochodzie starszym niż 5 lat lub dokręcał sobie śruby bez klucza dynamometrycznego zna ten mikro-zawał serca w momencie, gdy trzask pękającej śruby. Pal licho, jeśli pękła tak fortunnie, że możemy nabić nasadkę i wykręcić zwłoki. Gorzej jak pękłą idealnie równo. Wtedy musimy się bawić wiertłem bądź wykrętakiem. W przypadku tej drugiej opcji mamy szansę na ocalenie gwintu elementu, w którym pękła śruba.
Gwintowniki
Jeśli jednak Wykrętaki nam nie pomogły i musieliśmy molestować samochód wiertarką, jedyna rzecz, jaka nas teraz czeka to gwintowanie. Nie jest to miły proces, ale jedyny, który pozwoli nam z powrotem złożyć to, co rozwaliliśmy. Często jest to też jedyne narzędzie, które ratuje nam aluminiowy blok silnika, kiedy jakiś rzeźnik ściągał i zakładał głowicę. Na szczęście dość rzadko z trzeba z niego korzystać, więc często może się okazać, że lepiej takowy kupić “na spółkę“ ze znajomymi
Narzędzia akumulatorowe
Od jakiegoś czasu sam się zapatruję na klucz udarowy z akumulatorem. Dlaczego? Sporo szybsze odkręcanie/przykręcanie kół + dobry pomocnik do bardziej upierdliwych śrub, gdzie ze względu na miejsce pracy może być problem, aby wejść z “negocjatorem“ (klucz z długą rączką). Oczywiście nie jest tak, że bez nich nic nie zrobimy. Każdy tego typu klucz udarowy bardziej bądź mniej po prostu ułatwia/przyśpiesza nasze prace. O czym warto pomyśleć przy zakupie takiego? Każda marka ma swój system zasilania. Oznacza to tyle, że mamy jeden standard złącza akumulatora i możemy sobie wymieniać baterię pomiędzy urządzeniami. Jest to mega wygodne. Nie musimy się martwić, co gdzie pasuje, co z czym działa. A jak chcemy powiększyć „flotę” akumulatorów? Po prostu kupujemy tej marki, której narzędziami dysponujemy i jedyny wybór, jaki nas czeka to pojemność takowego. Na dzisiaj można większość warsztatu oprzeć na tego typu urządzeniach: klucze udarowe, wkrętarki, szlifierki, piły i wiele innych.
Segregator/pojemnik ze śrubami, nakrętkami, podkładkami
To jest powód, dla którego faceci „chomikują” wszystkie śruby, nakrętki. „A nuż się przyda”. Czasami jakąś śrubę/nakrętkę zgubimy/zniszczymy. W takim przypadku zostaje nam:
1. Wycieczka do sklepu po zakup
2. Użycie jakiejś z naszego „magazynku”
Ogólnie jest to chyba jedna z tych przyjemnych rzeczy do „uzupełniania”. Jak przy okazji jesteśmy w markecie budowlanym — weźmy przy okazji kilka z tych, z którymi mamy do czynienia przy najbliższej naprawie — weźmy więcej, niż potrzebujemy i miejmy „w odwodzie“. Wtedy, gdy coś „nabroimy” – możemy bez większego stresu rozwiązać nasz problem. Warto zaopatrzyć się także w spinki, kołki jakie mamy w naszym samochodzie-te zawsze pękają.
No i to chyba wszystko, co fajnie by było mieć. Szczerze mówiąc — nie zajmuje to wszystko aż tyle miejsca, przy dobrej organizacji. Jeśli się martwicie, że z wielką walizą będziecie musieli iść do samochodu to pocieszę Was — nie musicie. Wystarczy dobrze zorganizować sobie pracę. Naprawianie samochodu „w gorszych warunkach otoczeniowych” to świetny trening dla planowania i logistyki.
Przeczytałem wszystkie twoje wpisy odnośnie warsztatu na parkingu. I stwierdziłem że mój warsztat jest bardzo ubogi i mieści się w kartonie w bagażniku. W skład jego wchodzą zestaw kluczy płaskich, klucze nasadowe, klucz do kół, nożyk tapeciak, dwa śrubokręty, płaski i krzyżak, paczka trytytek, izolacja, resztka oleju pozostała po ostatniej wymianie, pół buteleczki płynu hamulcowego, olej przekładniowy do skrzyni ( w sumie to chyba poprzedni właściciel go zapomniał zabrać, a ja niedawno dopiero dowiedziałem się co to jest XD) drewniany klocek, papier ścierny i flex XD Ale jakoś nie uważam żebym potrzebował czegoś więcej. Może to dlatego że nigdy się jeszcze nie zdarzyło żebym potrzebował większej ilości narzędzi (może po za migomatem, ale z tym to raczej ciężko by było na parkingu coś zrobić XD) A może to dlatego że jetta jest po prostu mniej zaawansowana technicznie niż e46 i przy pomocy tych narzędzi rozebrał bym ją i złożył zpowrotem :D
Wiesz – technicznie do 90% napraw wystarczy 1/6 rzeczy wymienionych w tych artykułach + pomysłowość ;)
Dodatkowo wiele z narzędzi można wypożyczać od firm, które się tym zajmują.
Tak jak pisałem – na początku. Są to propozycje tego co się może przydać :) Wiadomo, że będzie to się różnić, zależnie od posiadanego samochodu (jeśli ktoś ma w miarę młody wóz – po co mu przecinak do nakrętek?)
Pomysłowość to podstawa w zawodzie mechanika – zarówno tego profesjonalnego oraz ulicznego, który ma ograniczony zestaw narzędzi. Jeśli jednak posiadamy podstawowe elementy, które wymieniłeś powyżej można wykonać nie jedną naprawę ;)
Zdarza mi się wykonywać takie podstawowe prace naprawcze ale w przypadku bardziej skomplikowanych prac zawsze oddaje samochód do fachowca.
Wiadomo. Są elementy, za które się człowiek nie zabierze na podjeździe. Na szczęście są to relatywnie rzadkie sprawy, więc i tak mniej wydajemy ;)
Przeczytałem wszystkie części i muszę przyznać, że niektóre narzędzie były zaskakujące :) Ale na pewno warto mieć ze sobą taki podstawowy zestaw naprawczy w razie jakiegoś problemu