Jak zapewne kojarzycie z Fejsbuczków Prentkiego i Mojego, Nurb zepsuł w Rurku tylne łożysko i trzeba było je wymienić. Jako że ciężko opisać słowami tę przygodę, to postawiłem na “leniwonotkę”, czyli wrzucę parę gifów i zdań i będzie spoko. Google będzie pozycjonowało, bo ruch na stronie, Wy się dowiecie, że zanim będziecie chcieli wymieniać takie łożysko, lepiej będzie się zabić, a ja będę miał minimalnie czystsze sumienie, bo w końcu coś wpadło na bloga. Wilk cały i kózka nie skakała tam kucharek sześć.
Czy jakoś tak.
Żeby już nie przedłużać. Przejdźmy do tej tragedii w kilku punktach.
“Łożysko: Ty chuju” Kurtyna w górę!
Kiedy powiedziałem Tomkowi, że Łożysko robi “ŁuŁuŁuŁu”
Kiedy mu powiedziałem, że przyjadę do niego i będziemy wymieniać.
Kiedy się w końcu zgodził i ustaliliśmy termin przyjazdu.
Zacząłem więc oglądać tutoriale w internecie.
Czytając o wymianie ludzie mówili, żeby wyjąć cały wahacz.
A wszystkie potrzebne do odkręcenia śruby/nakrętki zaczęły ładnie schodzić.
Gdy zaczęliśmy wybijać półoś.
A po niej piastę, bo nie chciała wyjść ściągaczem.
Gdy zaczęliśmy zdejmować łożysko, a ściągacz Tommyego zaczął się wyginać (łożysko oczywiście nie drgnęło).
A potem spojrzeliśmy na tutorial w necie, gdzie typ używał rury pcv.
Żona wysłała sms’a “Jak Wam idzie?”
Gdy Powiedziałem Tomkowi “Ej, to łożysko wreszcie wychodzi!”
Kiedy łożysko wreszcie wyszło.
Gdy zrobiliśmy inspekcję po demontażu i z każdą minutą utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że grzebał tu wcześniej jakiś partacz.
Zaczęliśmy składać, a wszystko wchodzi gładziutko.
I postawiliśmy na kołach już złożony wóz.
Podczas jazdy “ŁuŁuŁuŁu” już nie ma.
Ale coś zaczęło metalicznie stukać przy nierównościach.
Okazało się, że to przejściówki z LPG w schowku
Kiedy żonie powiedziałem jakie to było trudne, ale się nam udało
Także w skrócie. Typowa wymiana typowej części w typowym, prawie pełnoletnim samochodzie. Miało być gładko, a straciliśmy szacunek do siebie jako do istot rozumnych. Ale polecam Wam takie przygody. Wiecie, że “kurwa” po fińsku to “perkele”? Ja też nie wiedziałem, dopóki nie zaczęliśmy zdejmować piasty. BMW bawi i óczy!