Pewnego pięknego weekendu żona zaproponowała, żeby pójść na łyżwy. Stwierdziła, że muszę się poruszać, bo jestem leniwym dupkiem. A ja się zgodziłem…
Czego to się nie robi dla miłości…
Albo dla zestawu LEGO…
Albo dla kolejnych części do samochodu.
No i stało się. Łyżwy poszły do bagażnika, szybki kurs i jesteśmy na lodowisku. Pełno ludzi jeździ w kółko. Łyżwy wpadły na nogi i wio na taflę. 17 zawałów serca i unikania ciężkich obrażeń później jakoś, zaczęło się jeździć. Wraz z czasem jazdy szło mi coraz lepiej i zauważyłem pewną rzecz. Kluczem skutecznej jazdy na łyżwach jest płynność. I nie tylko widziałem to po sobie, ale też po jednym z łyżwiarzy, który na bank był/jest hokeistą. Skill ogromny. Płynna zmiana kierunku, jak woda, czy tam inny zefirek.
Jednak do czego może zmierzać opis weekendu, gdzie walczyłem o życie?
Otóż jest to płynny wstęp i przejście do książki Bena Collinsa Jak prowadzić. Dlaczego płynne przejście? Bo płynność za kółkiem to jest główna rzecz, którą chce Wam wpoić w głowy Stig. I nie tylko. Ale od tego zaczynamy.
Szczerze mówiąc, to długo zwlekałem z zakupem tej książki. I trochę żałuję, bo mogłem ją dorwać wcześniej, przeczytać i próbować zastosować zapisaną tam wiedzę.
Dzisiaj, już po przeczytaniu, gdy minęło trochę czasu mogę spojrzeć na nią z lekkiego dystansu.
Z którego i tak wypada dobrze.
W skrócie: książka jest pigułą wiedzy, popartej własnymi doświadczeniami o tym – jak bezpiecznie prowadzić samochód. I nie jest to przewodnik po znakach, czy tego typu oczywistości jakie wpajają Wam na kursach jazdy. Dowiecie się np.: dlaczego Wasz samochód może wpaść w poślizg i jak temu przeciwdziałać, aby nie obudzić się po fakcie z głową w przedniej szybie.
Wszystkie ważne informacje o tym, jak nie zginąć za kółkiem są przeplatane z historiami z życia Bena. Chcecie się dowiedzieć, czy kierowca wyścigowy “robi pod siebie” w momencie jak poczuje, że przegrzane hamulce już nie chcą działać na zjeździe na torze Mount Panorama Circuit w Bathurst? Tutaj się dowiecie.
Albo interesuje Was jak wyglądała pracy kierowcy Bonda? Też dostaniecie smakowite kąski, aby nasycić ciekawość.
Ogólnie książka jest świetna nawet dla “nie-petrolheadów”, gdyż nie przynudza samą teorią, tylko prezentuje ją w dość “łatwochłonny sposób”.
Czy polecam? Każdemu, kto ma do czynienia z prowadzeniem samochodu. Osobom umiejącym już jeździć systematyzuje trochę wiedzę + trochę kopie w zadek, aby nie myśleli, że są najlepsi na drodze. Osobom zaczynającym zabawę (bo przecież prowadzenie samochodu to ma być dobra zabawa, a nie stresujący przymus) z kierownicą ładnie i schludnie wszystko tłumaczy.
Tak właściwie to nie przypominam sobie tak dobrej książki o prowadzeniu od czasów… Szybkości bezpiecznej Sobiesława Zasady. I postawiłbym obydwie na równi, gdyż wg. mnie są to pozycje obowiązkowe dla każdego, kto używa samochodów.