Zbieg okoliczności sprawił, że wytargało mnie na urlop do Grecji. Dokładniej – Ateny. W sam raz dla mojej figury greckiego boga – Dionizosa. Jak to wyglądało? No to lecimy ;) Ale uważajcie – zawartość notki to “jedyne” 22mb.
Kiedy z żoną myśleliśmy – gdzie jechać na wakacje?
Koleżanka stwierdziła: “Wpadnijcie do mnie do Aten!
Kiedy dotarło do nas, że będziemy musieli lecieć samolotem, a to dla nas 1-szy raz.
Kiedy ludzie mówią: “Nie ma co się bać, przecież każdy samolot powrócił na ziemię”
No ale spoko, trzeba się spakować. jak ja mam to wszystko pomieścić?
No to nic na lotnisko i do samolotu. I wtedy do mnie dotarło, że mamy lecieć…
Kiedy samolot zaczął się rozpędzać na pasie (ile kosztuje uturbieni M52TUB28?)
Kiedy pod koniec lotu samolot miał lądować.
Kiedy zaczęliśmy jechać samochodem do miejsca noclegu i zobaczyłem jak jeżdżą Grecy.
Kiedy się okazało, że zapewne połowa z nich nie ma prawa jazdy…
… a druga połowa jest pod wpływem alkoholu
No to jedziemy na plażę… jest lekki korek
Kiedy widzę jak omijamy wozy i jak nas inne pojazdy omijają
Kiedy mieliśmy z żoną przejść przez ulicę
Ale doszliśmy i zjedliśmy lokalne jedzenie (grillowana ośmiornica i souvlaki)
Kiedy poszedłeś nad morze i wszyscy mówią “uważaj na jeżowce”, a po wyjściu z wody widzisz 5 wbitych igieł
Ale je wyjąłeś i widzisz, że “będziesz żył”
Kiedy dotarło, że powrót też będzie samolotem
Kiedy przy lądowaniu samolot wpadł w turbulencje i czujesz, że zginiesz w kuli ognia bo siedzisz na zbiornikach paliwa.