3-Ci odcinek Winterproject Felgen Machen. Ostatnio byłem w Polsce, więc stwierdziłem, że trzeba kupić materiały na malowanie felg. Dziękuję bardzo za wszelakie propozycje. Jednak miało być dobrze, a wyszło jak zwykle jeśli chodzi o kolor. Ale o tym później. Ogólnie dzięki notce Tommy’ego o lakierowaniu felg miałem już mgliste pojęcie co, jak i co mi będzie potrzebne.
Zacznijmy od tego, że musiałem gdzieś kupić materiały. Zaszedłem więc do Kolor Centrum w Bielsku-Białej. Był to polecany sklep, który w dobrych cenach zapewni cały potrzebny sprzęt. I się nie zawiodłem. Obsługa zajęła się “zagubioną owieczką”, poradziła co wziąć i ile, aby to miało ręce i nogi. Jakbyście byli w okolicy BB i potrzebowali lakierów farb – wpadnijcie! Naprawdę warto. Ja osobiście jestem bardzo zadowolony.
Także wróciłem z takimi pudełkami:
Omówmy więc co się w nich znajduje i dlaczego.
Na początek czyszczenie. Tutaj standard. Benzyna ekstrakcyjna w wersji “niskoaromatyczna”. Czyli nie ma sensu jej dodawać do schaba. Będzie ona służyła do oczyszczania felg po molestowaniu, czyli szlifowaniu.
Papiery ścierne. Gradacje różne – 400, 600, 800, 1000, 2000. Pierwsze 4 – do ogarnięcia powierzchni felgi. Ostatni – polerka klaru.
Szpachelka w sprayu. Powinna świetnie wypełnić wżery po krawężnikach. Dodatek na parę miejsc.
Szczotka na wiertarkę. Ojesujajużtolubię. Taki brutalne. Takie kujące. Takie niszczące. Do pozbycia się “wrednych elementów” + oczyszczenie krawężnikowych wżerów.
No i jak już doprowadzimy felgę do stanu “weź to pomaluj wreszcie” to mamy… Podkład Motip. Jak czytam internety, to chyba lepsze jest tylko nasienie jednorożców.
Baza koloru. Metallic. Niestety (dla niektórych) srebrny. Szczerze mówiąc to nie byłem pewien, do momentu sterczenia jak idiota w sklepie, a nie chciałem zajmować czasu obsługi, więc wziąłem taki bezpieczny kolor. Biorąc pod uwagę, że chciałbym te felgi po malowaniu sprzedać, gdyż mam plan na nową felgę, która bardzo mi siądzie z wizją na Rurka. Lakier robiony przez markę Deco Color, który jest fajnym wyborem w fajnej cenie.
No i już na sam koniec. Gdy felga będzie zawalona zaciekami, plamami “bezlakierowymi”, pora utrwalić ten efekt za pomocą tzw. Klaru, czyli lakieru bezbarwnego. Także z Deco Color.
Ogólnie “niegryzący się” zestaw” szprejów, który powinien dać fajny efekt. Z rzeczy ważnych, których nie ma na zdjęciach, a będą używane:
- Dobrej jakości ręczniki papierowe. Dlaczego dobrej jakości? Bo te tanie lubią zostawiać “farfocle”. A tego bym na feldze nie chciał.
- Rękawiczki sylikonowe. Raz już zmywałem lakier z ręki. Dziękuję, postoję, drugi raz nie chcę.
- Zabezpieczenie płuc, czyli maska na moją mordę. Oddychanie lakierem i benzyną nie jest dobrym pomysłem, więc warto zabezpieczyć swoje organy.
- Zabezpieczenie oczu. Tutaj raczej cudów nie będzie, ale sprawdzę już przy samym malowaniu. Mam okulary, więc “fabryczny pancerz jest”, ale możliwe, że dokupię jakieś dodatkowe, chociaż często przez nie gorzej widać.
Teraz pozostaje mi zabrać się za szlifowanie i naukę nowych przekleństw. Coś mi się wydaje, że aby efekt spełniał moje oczekiwania to się skończy na tym, że przez 1 dzień będę męczył jedną felgę. Albo ona mnie.
UPDATE:
Dokupiłem jeszcze coś o czym wspomniałem wyżej, tzn:
Czyli jak widać:
Folia do osłony pokoju – tak maluję w domu.
Rękawiczki. Gdyż nie chcę być, aż tak, upieprzony tym.
Gąbki szlifierskie. Pozwolą na łatwiejsze “wejście” w parę miejsc.
Maski na twarz. Oddychanie pyłem po szlifowaniu bądź lakierem nie jest rozsądne, więc minimum zabezpieczenia chociaż musi być.
Okulary ochronne. Trochę druciakiem będę się bawił, więc warto osłonić sobie oczy + nie niszczyć okularów.
Taśma maskująca. To już na koniec, gdyż cała felga będzie w podkładzie, a tylko przód w bazie i klarze. Tak jak oryginalna felga.
Ręczniki papierowe nieco fajniejszej jakości już też są, ale oczywiście zapomniałem dorzucić pod obiektyw.
Także pozostało się zabrać do roboty!
Deco color? Z ciekawości- jak to jakościowo wypada? Kupiłem ostatnio puszkę żółtego do blachy w Kundlu, ale jeszcze nie zdążyłem przetestować, a boję się, że to coś w stylu Dupli Color, które żeby przykryło poprzedni kolor potrzebuje warstwy grubości asfaltu na Okęciu.
Pani w sklepie poleciła, a znała się na rzeczy. Jak już będę szprejował to dam znać, jaki efekt. Chociaż jest spora szansa, że tak spierdzielę malowanie, robiąc przy okazji antyreklamę :D