Tak sobie czytam blogi, fora, artykuły moto, komentarze na nich. Ludzie często wspominają jaki jest wymarzony wóz, jakim by chcieli jeździć, mieć w garażu i tak dalej i tak dalej.
Pomyślałem sobie – marzenia marzeniami, ale na jaki realnie wóz mógłbym sobie pozwolić, jeśli chodzi o eksploatację? Który pojazd nie doprowadzi do bankructwa.
I jak przy tym uniknąć zakończenia z Passatem Kombi w Higlinie.
No to zaczynamy. Może opisze w skrócie jak wygląda moja sytuacja, domowa, do której będę dostosowywał pojazd.
Żonaty, bezdzietny, wynajmujący domek w Bratysławie, parkujący samochód przed nim. Zarabiający średnio. Można żyć i odłożyć, ale nie narzekałbym na większe zarobki. Podobno łapie się to pod średnią klasę.
Także środowisko jest ustalone, teraz pora poszukać wozu.
Nadwozie kombii czy sedan nie jest mi potrzebne. Mało kogo i kiedy wożę na tylnim siedzeniu, a i dużego bagażnika potrzebowałem tylko kilka razy w życiu. A nadwozia kombi – raz. Z drugiej strony – fajnie by było jakby bagażnik pomieścił 2 torby podróżne/większe zakupy.
Także BMW Serii 3, Audi A4, Mazda 6, i inne tego typu odpadają. Więksi koledzy typu Mercedes E-Klassa, A6, 5er – także nie mają sensu, bo nie przepadam za dużymi samochodami.
Bezdachowce? No tutaj, parkowanie przy ulicy napawa mnie strachem dla materiałowego dachu. A po co miałbym dokupować hardtopa i co chwila się zastanawiać czy chce jechac bez dachu, i czy będę musiał go zdejmować. Ale przecież są automatyczne, metalowe dachy! No tutaj jest czym walczyć.
Metroseksualne-terenówki, czyli SUV’y? Nie przepadam, nie widzę ich zalet, po za tym, że siedzi się wysoko i jeździ się gorzej.
Prawdziwe terenówki? Nie znalazłbym zastosowania dla takowego, gdyż nie bawi mnie jazda w terenie.
Więc co nam zostało. Nie za duże Coupe lub Roadster. Z bagażnikiem mieszczącym więcej niż paczka fajnek.
Cóż nam na rynku zostaje?
Mercedes SLK 300, BMW 228i Coupe, Nissan 370Z, Toyota GT86/Subaru BRZ, Ford Mustang
Lineup trochę słaby, bo tylko 4 wozy. Cóż – z kabrioletów soft-topy olałem, z coupe wyrzuciłem jakieś wozy o chorych mocach, bo bym ich po prostu nie utrzymał. Przynajmniej udało się uzbierać wozy z 3 światów. Więc spójrzmy co my tu mamy.
Dlaczego SLK 300, a nie 350? Wyższe spalanie, droższe utrzymanie, w zamian za dźwięk V8. No… nie. Elektryczny, metalowy dach sprawia, że to jedyny Roadster w tym lineupie. Szkoda, bo jedyne co znajdowałem to jakieś hatchbacki… francuskie. Wóz wygląda świetnie, tak samo się prowadzi, bagażnik ma taki jak w Słoiku. Czyni to z SLK dość uniwersalny samochód. Może trochę by brakowało 2 tylnich miejsc, ale jakoś bardzo bym chyba po nich nie plakał. Trochę ponad 200KM dla 1500kg pojazdu zapewni mu… przyzwoita dynamikę. Nie jest to najszybszy samochód z listy, ale tutaj chyba nie o to chodzi.
Jesusmariabmwwybierzenapewno – tak pewnie by rzucił jakiś czytelnik. Wyżej jest już tylko M. 245KM pozwolą całkiem znośnie napędzać ten wóz. Dodamy do tego zawieszenie M-Technik i już powinno dać to nam całkiem zgrabne Coupe. O ile może być ono zgrabne przy 1450kg. Gdzie oni to tak obciążyli? Mam nadzieję tylko, że podbijanie dźwięku da się wyłaczyć w cholerę. Stylistycznie mam mieszane uczucia do tego wozu. Niby wszystko jest na miejscu, ale chyba za dużo wozów wygląda “podobnie”, gdzie wystarczy tylko Nerki zamienić na jakiś inny grill i podejrzewam, że nikt by nie widział problemu.
Need for speed! Kosztem zużycia paliwa. Właściwie nie wiem co ten wó tutaj robi. Właściwie to ta lista obyła by się bez niego. Ale jakoś podoba mi się ta… “chińska kopia 350Z”, bo tak zwykłem ją nazywać w momencie premiery. Obecnie, gdy już mi się opatrzyła, uważam że wygląda naprawdę fajnie. Ale czy najmniejszy bagażnik i spalanie na poziomie 16 litrów jest tego warte? Może tynk ze ścian nie smakuje wcale tak źle z ketchupem czy musztardą? Chyba nie do końca. Chociaz z drugiej strony – mam jakiś sentyment do “sprawiedliwej damy”. To jest chyba tak jak randla z Monicą Belucci – wiesz, że nie masz szans, ale miło by było razem pójść na kolację.
Podoba mi się filozofia którą prezentuje ten samochód. Lekko (poniżej 1300kg!), zwinnie. Właściwie GT86/BRZ to taka solidna baza, z której możesz “wyprowadzić” dopiero swój samochód. Więcej mocy? Zestawy turbo i kompresorów mogą płynąć kontenerami. Nieco inne prowadzenie? Można się utopić w zalewie zestawów zawieszeń. Praktycznie można kupić wszystko i zmienić każdy aspekt tego samochodu. Nie pamiętam, żeby od dłuższego czasu jakis inny nowy samochód taki boom spowodował. Wszyscy chwalą samochód za genialne własciwości trakcyjne, pomimo opon z priusa. Część trochę marudzi na moc, ale z drugiej strony – jest taniej od konkurencji, a mamy wybór co chcemy z tym zrobić.
Amerykaniec bez V8. Herezje Panie! Może i tak, ale z drugiej strony, posiadać samochód z takim dziedzictwem, w wersji silnikowej pozwalającej ja utrzymac bez kontraktu z koncernem naftowym? Dla mnie spoko. Biorąc pod uwagę, że jest to sprawdzony silnik Mazdy 6 MPS, to nie trzeba sie martwić o to, że się rozleci. Pomimo przyklejenia mu nalepki “EcoBoost”. Dodatkowo, jest to chyba najbardziej praktyczny wóz z zestawienia. I można wyposażyć w fotele Recaro! Szczerze mówiąc, to pisząc tą listę, nic nie wiedziałem o nowym Mustangu. Jednak po jakims czasie oglądania i czytania, muszę przyznać, że nie ma źle z tym wozem. Przyśpiesza nieźle, radzi sobie w zakrętach. Wnętrze cudów nie oferuje, ale wstydu też nie ma.
No i w sumie mam ciężki orzech do zgryzienia. Problemem SLK było by to, że czułbym się jak właściciel salonu kosmetycznego. BMW? Bogowie, uchrońcie przed kolejnym. Fairady Z? Mimo wszystko nie odważyłbym się. I zostaje nam zbalansowany japoniec, i muscle car bez V8
Chociaż, jakby się zastanowić. Branie Mustanga bez V8, to jak… Carpaccio z Martadeli. Sojowej. Niby można no ale… no właśnie.
Także wygląda na to, że zwycięzcą by był GT86. Lekkie coupe z za małą mocą, eko oponach i silnikiem boxera, który dzięki niezidentyfikowanej wadzie fabrycznej, wydaje dźwięki jak jakiś szerszeń. Tylko wziąłbym Subaru BRZ. Dlaczego? Pomimo, że to nic nie zmienia, chciałbym mieć wóz ze znaczkiem Subaru. On chyba wtedy nie ma opon z Priusa prawda?
BRZ też ma "obuwie" Priusa. :P
Zostają Ci jeszcze Hot hatche. Prowadzeniem i osiągami mogą zostawić w tyle większośc samochodów z tej listy (chyba tylko Japońce się obronią. Nissan może je objechać a BRZ ma inne zastosowanie). Dodatkowo dwie torby bez problemu wejdą do bagażnika. Zostanie jescze miejsce dla psa. Megane RS, Civic Type- R, Golf R. Jest w czym wybierać. ;)
Jest jeszcze jedna opcja- samochody używane. W tych cenach człowiek ma nieograniczone mozliwości wyboru!
ależ oczywiście jeśli chodzi o używki – jednak założenie jest takie "dostajesz nówkę ale utrzymuj ją sam". Obecnie po premierze – Fokę RS bym dodał, jest wg. mnie sporo fajniejsza od A 45 AMG, Golfa R, czy Civica.
No ale, że nowy? Fuuuuuuuj…
Jeździłem 5 lat salonówką i szczerze mówiąc – serce mówi "klasyk", ale rozum – "nówka nie jest zła".
Oczywiście – obydwa rozwiązania mają swoje plusy i minusy, ale zabierając minus nówki – cena i utrata wartości, okazuje się, że jest spoko.
Nowe są fajne. Jak cos się sp****oli to masz gwarancję i nie musisz się martwić.
natomiast fakt, jesli o sam samochód chodzi, to lata '90 nie mają sobiem równych. :P
Decyzja trudniejsza niż przy wyborze używki, taki gift to okropna pokusa i cieżko o powściągliwość :D Moja sytuacja rodzinnomaterialna determinuje zupełnie inny segment (pakowne, bezpieczne), ale przy takich warunkach jak Twoje chyba zdecydowałbym sie na Lexusa. IS albo nawet CT powinien sie sprawdzić.
Znalazłem się tutaj przez 3era i temat o tuningach… I tak klikałem i klikałem, aż trafiłem na ten wpis… Wg. mnie w zestawieniu brakuje genesisa coupe, który wprawdzie prowadzi się gorzej od gt86, ale poza tym ma sporo innych zalet. Wersja 2.0 turbo ma 275KM z porządną płytkową szperą, za którą np. w 2er trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy PLN-ów, więc sądzę, że genesis coupe+ zawias aftermarketowy pozamiatałby to zestawienie w kwestii value for money. Swoją drogą chetnie bym przeczytał porównanie hyundaia z mustangiem, tak w słabszych jak i tych "bardziej męskich" wersjach…
Zabij mnie, ale po prostu zapomniałem go Genesisie Coupe, który to wywołuje u mnie pozytywne uczucia. Bardzo fajnie się siedzi w tym samochodzie.