Po prawie miesięcznym staniu, po złożeniu kolektora dolotowego, przepustnicy etc. Mazda odpaliła :) Nie obyło się bez pomocy hiszpańskiego temperamentu i niemieckiej technologii ropniokowej (na focie na dole). Oczywiście nie mogło obyć się bez problemu:
Chwilę po odpaleniu zobaczyłem lejący się płyn chłodniczy spod wozu. Szybka diagnoza i mamy – jeden wężyk idący od chłodnicy do kolektora nie został podłączony – no cóż… skleroza nie boli, tylko trzeba się nabiegać. Po godzinnej walce z wężykiem – wreszcie założony. Dolałem jakieś swoje resztki płynu chłodzącego. Za mało :P Czeka mnie zdobycie przynajmniej litra i dolanie. No cóż, ale przynajmniej silnik chodzi stabilniej, a to oznacza, że czyszczenie silnika krokowego i przepustnicy zakończyło się sukcesem :)