Nowoczesność nas rozleniwiła…

Tak więc zajrzałem do internetu… w dzisiejszych czasach to żadna nowość. Każdy po coś zagląda do internetu. A to pooglądać gołe cycki, albo śmieszne koty. Często szukając odpowiedzi na nasze pytanie. No właśnie. Jak to jest z tym szukaniem odpowiedzi.

Coś niezbyt to idzie w dzisiejszym świecie.

Jako, że jestem zapisany na paru grupach na FB, na forach i tak dalej, i tak dalej, często spotykam się z… nazwijmy ich “Chytrymi Jasiami”. Taki CJ sobie żyje. W domu, mieszkaniu, gdziekolwiek. Gra “w” komputer, albo driftuje Civicem pod Lidlem. Gdy był młodszy, większość problemów była rozwiązywana za pomocą “mama kup”.

Obecnie CJ już pracuje na odpowiedzialnym stanowisku przekładacza papierów w korporacji. Ważna sprawa, dużo szkoleń, np.: z obsługi zszywacza. Bo BHP, bo kolega Mirek sobie ostatnio zęby nim wybił.

No i zdarza się, że nasz Jasio napotyka w swym życiu na problemy. Telefon się zaczął wieszać, po instalacji siedemsetnej gry z “królika”, czy innej “kałuży”. Nasz zaradny CJ pomyślał sobie: “A, stary gniot to opchnę na aukcji, a sobie kupię nowy telefon i wszystko będzie śmigać!”

Niewiele więcej myśląc, czyn wykonany. Jednak po jakimś czasie użytkowania znowu to samo. Telefon pracuje wolno, coś się dzieje. “Do sklepu oddam i im wygarnę, bo przecież nowy sprzęt!” W serwisie odinstalowali śmieci i telefon działa. Oczywiście Jasio nie chce już słuchać “przemądrzałego sprzedawcy”, że to użytkownik odpowiada za to co instaluje na urządzeniu…

I mógłbym opowiadać tą historię, którą zapewne sami dokończylibyście na setki sposobów, kończąc tą samą puentą.

Do której właśnie płynnie zmierzam.

Niektórzy z Was pewnie pamiętają jak to było bez internetów. Był problem, szukało się rozwiązania, robiło się i gotowe. Wiele zadań domowych ze szkoły (które robiłem, czyli niewiele. Pozdrawiam moje nauczycielki) wymagało ode mnie zajścia w domu po encyklopedię lub do biblioteki. I musiałem czytać (to akurat lubiłem). Takie zadanie potem było zrobione, wiedza sporo lepiej utrwalona + przy okazji pojawiły się w głowie “kotwice” na podobne tematy.

I szczerze mówiąc sporo mi tego zostało. Gdy mam coś zrobić, czegoś nie wiem – czytam, oglądam, “męczę” osobę, która wg. mnie kojarzy temat.

Jednak zmierzam do innego typu ludzi, jaki się spotyka “w internetach”.

Są to ludzie “daj mi rozwiązanie, szybko”. Taki wirtualny kierownik.

Są to ludzie, którzy zadają sporo pytań. I oczekują rozwiązań bez nakładu własnych sił. Sami chyba nie lubicie kierowników typu “zarób na mnie” prawda?

A mimo wszystko się czyta ludzi, którzy pytają… dosłownie o podstawy. Gdzie często znalezienie rozwiązania zajmuje mniej czasu.

Ja wiem – technologia daje nam możliwości, pozwala “zapominać” o pierdołach. Ale widząc wątki na forach typu: “Pali się check engine, ktoś miał podobnie? Jakie rozwiązanie?”, czy “Znacie dobrego elektryka do zmiany lampy pod sufitem?”, człowiek się trochę załamuje. Tym bardziej, że często rozwiązania są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy użyć nowej technologii, aby nam pokazała co i jak. Nagle się okaże, że np.: kupimy sobie kabel diagnostyczny, a silnik pokaże prosty błąd, którego naprawa będzie od nas wymagała przekręcenia śrubokrętem 2x. Albo znajdziemy opis, w jaki sposób są oznaczone kable elektryczne i lampę podepniemy i podwiesimy w 10 minut. Za darmo!

To wszystko w internecie jest. W bibliotece, gdzie bibliotekarz Google nam wskaże książkę, a nam pozostaje przeczytać potrzebne nam strony (dosłownie). I dowiemy się czegoś nowego. I być może będziemy mogli pomóc tą wiedzą naszym znajomym, którzy akurat mają podobny problem.

Rzucenie pytaniem i oczekiwanie na rozwiązanie nic nam nie daje.

Jednak gdy zagłębimy temat naszego problemu, nie bojąc się działać, może okazać się, że będziemy bogatsi o przydatną wiedzę. A to jest bezcenne!

 

P.S.: Wiecie, że niektóre ośmiornice rzucają penisami w partnerki?

P.S.S: Tak, marudna notka, wiem.

5 przemyśleń nt. „Nowoczesność nas rozleniwiła…”

  1. Notka może i marudna ale bardzo prawdziwa.
    Sam mam styczność z takimi osobnikami na forach, nie poszukają, nie pomyślą tylko czekają aż ktoś im da rozwiązanie na tacy lub najlepiej zrobi 200km i zrobi za nich i to za darmo.

    Takim przykładowym pytaniem z forom jest “Jaki olej do mojego auta?”… podasz takiemu “kierownikowi” 5 linków do wyszukiwarek oleju to nie będzie mu się chciało i poczeka aż ktoś zrobi to za niego, mimo że 3 posty wyżej ktoś pytał dosłownie o to samo.

    1. No z olejem to chyba “pytanie krul”. Często taki user dostanie oleje zgodne z zaleceniem producenta a i tak kupi “gęstszy” (wyższej lepkości, czyli większa cyfra przed W w oznaczeniu), bo mu się wypłucze i będzie silnik przeciekał.

  2. Hej koledzy jaki olej do mojego auta?? :P
    A tak całkiem poważnie, czytając właśnie na grupach czy forach pytania o podstawy stawiane przez ludzi którzy wydawałoby się powinni być “świadomymi uzytkownikami”, co raz częściej mi się chce wyjść z internetów, i wychodzę…

  3. Niby tak, ale sądząc po ostatniej serii wpisów WinterProject na Twoim blogu mam pewne obawy czy to rozleniwienie dotknęło każdego człowieka : )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights