Już rok jest ze mną E36

Zemsta Goeringa już jest ze mną roczek (bez 6 dni, ale co tam)! Pora więc opublikować małe streszczenie tego roku.
UWAGA: Będzie dużo ładowania, jak otworzycie stronę – nie panikować!

 


Tekst zgodny z chronologią

Kupiłem BMW! Silnik trochę nierówno pracował, ale ogólnie jest dobrze. Blacha bardzo zdrowa jak na E36!

Żona też się bardzo ucieszyła. W końcu czarny sedan – prestiż!
  

 

Jednak zacząłem lubić ten samochód… fajne doświadczenia z tytułu tylnego napędu, pierwsze boki w nowym wozie i to uczucie, przelatując bokiem przez skrzyżowanie… 

 

 

 

Potem zauważyłem, że mi nie świecą światła cofania. Stwierdziłem, że pewnie żarówki, więc wymieniłem je, bez oględzin… szkoda, że dalej nie działały:
Toteż spojrzałem trochę ku źródłu… a tam “wesoły brak wtyczki do podłączenia wstecznych…
Stwierdziłem, że może przygotowanie tego wozu zacznę od spraw eksploatacyjnych – olej, świece. Potem mi się przypomniało o tych niedziałających wstecznych i doszedłem do wniosku – wymieniam wiązkę silnikową, nie ma sensu nic dosztukowywać z kabelków. Żona już zaczynała okazywać pierwsze oznaki niezadowolenia z dokonywanych zakupów:
No ale ok. Wiązkę wymieniłem na mrozie, do tego przy okazji nieco zepsułem silnik, gdyż zaczął pracować na pół cylindra i tak bardzo kopcić, że lokalni obrońcy ekologii prawie już byli pod moim domem. Pojechałem więc do mechanika, jednak po paru dniach stwierdził jedno – silnik nadaje się na oryginalny stolik. No nic. Albo remont obecnego, albo wrzucamy większy. Żona się zgodziła na opcję B!
No i długi czas czekania. Powiedziałem mechanikowi, że mam czas, nie śpieszy się i trochę za bardzo wziął sobie to do serca. W międzyczasie, stwierdziłem, że ot malnę sobie ramkę nerek na niebiesko, co też uczyniłem. Tommy jednak stwierdził, że plan jest dość… ekscentryczny…
Kiedy samochód wreszcie wyjechał, nadeszła pora na testy… pierwszy był dźwięk:
Przyśpieszenie:
No i przyszła pora na pierwszy wyścig uliczny…
A po jego wygraniu…
Jednak żona przeliczyła koszty wydatków na rok na samochód i stwierdziła, że musimy porozmawiać…
Po jakimś czasie wziąłem żonę na przejażdżkę (wreszcie). No i po paru bokach…
Stwierdziła, że było słabo… więc męska duma musiała przejąć kontrolę
No i cóż… miało być tak pięknie, a skończyło się spinem, na który żona zareagowała dość standardowo…
Ciąg Dalszy Nastąpi…
 mam nadzieję…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights